Drugie spotkanie synodalne w naszej parafii
27 listopada w Pałacyku Kasyno odbyło się kolejne spotkanie synodalne w naszej parafii. Poniżej przedstawiamy sprawozdanie z tego wydarzenia. Więcej o Synodzie 2021-2023 można przeczytać w naszej specjalnej zakładce. Znajduje się tam także sprawozdanie z pierwszego spotkania.
Sprawozdanie z drugiego spotkania synodalnego w Podkowie Leśnej (Pałacyk Kasyno, 27 listopada 2021 r.)
Parafialny koordynator wprowadził uczestników w to jak wygląda obecny synod, przedstawił jego przebieg i założenia metodologiczne oraz to dlaczego spotykamy się w Pałacyku Kasyno.
Odmówiono modlitwę „Adsumus Sancte Spiritus”.
Głosy: (15 osób obecnych)
Pierwsza osoba postawiła pytanie o synod. Jak opisać jego cele, znaczenie? Po co papież zwołał synod?
Druga osoba przedstawiła wizję synodu papieża Franciszka, który wskazuje na potrzebę żywego uczestnictwa wiernych w Kościele, zarówno świeckich jak i duchownych. Papież Franciszek prosi o wyjście do ludzi z marginesu społecznego i wsłuchanie się w ich potrzeby. Ponadto zauważyła, że papież potępia niezdrowy klerykalizm.
Pierwsza osoba wskazała, że trzeba zdefiniować jakieś parametry kryzysu, by synod spełnił swoje cele.
Trzecia osoba zauważyła, że I Sobór Watykański położył wielką odpowiedzialność na papieżu, II Sobór Watykański zaakcentował odpowiedzialność biskupów i Konferencji Biskupów, a papież Franciszek chce zaprosić do współpracy wszystkich wiernych.
Czwarta osoba powiedziała: Mam nieodparte wrażenie, że problemy Kościoła nie widnieją na tej liście [przygotowanej przez sekretariat generalny synodu]. Są one zupełnie inne. Czy nie będzie takiej sytuacji, że nasze przemyślenia nie będą inne w różnych krajach? Patrzę te na pytania jako na pytania strategiczne, a przegrywamy na zupełnie innym poziomie.
Piąta osoba podzieliła się tym dlaczego przyszła na synod: „Przyszedłem dowiedzieć się co moi sąsiedzi – wierzący myślą na temat Kościoła”.
Szósta osoba powiedziała, że przyszła z poczucia obowiązku, bo wszyscy narzekamy na Kościół, a jak Kościół daje jej możliwość się wypowiedzieć, to uważa, że po prostu należy tutaj być. Jej zdaniem synod ma być odpowiedzią na to, dlaczego jest nas tutaj tak mało, dlaczego nie ma tutaj ludzi młodych, mojej córki. Postawiła przypuszczenie, że prawdopodobnie jest tak dlatego, że nie ma przełożenia jej wiary na wiarę jej córki.
Siódma osoba zauważyła, że to, że jest nas mało świadczy o tym, że jakiś problem w Kościele jest. Powiedziała, że „my jako społeczeństwo nie zostaliśmy przygotowani do synodu”. Poprosiła o to, żeby o synodzie, o jego celach i postanowieniach powiedzieć w kościele.
Parafialny koordynator powiedział, że jest w planach taka niedziela synodalna, która przybliży parafianom istotę synodu.
Ósma osoba podkreśliła, że w Podkowie i tak jest nieźle, bo są te spotkania. A jak rozmawiała ze znajomymi, to w innych parafiach bywa różnie.
Dziewiąta osoba opowiedziała historię o tym, że pewien ksiądz przez 3 lata próbował dostać się na rozmowę ze swoim biskupem. Ostatecznie dostał 4 minuty. Podkreśliła, że często brakuje tej więzi bliskości z pasterzami. W Podkowie ksiądz Proboszcz jest gdzieś pomiędzy ludźmi, wychodzi do nich po Mszy. Może trochę brakuje tego wyjścia do tych nieznanych.
Ponadto wskazała, że czasami w kazaniach mówi się do nieobecnych „dlaczego ich nie ma?”. Ale przecież mówi się to do tych co są!
Ponadto brakuje jakiś zaproszeń do spotkań po Mszy. U dominikanów są jakieś zaproszenia do kawiarenki, na herbatkę, ciastko… Na budowanie wspólnoty i relacji.
Pierwsza osoba przedstawiła jej wnioski z tego co do tej pory zostało powiedziane:
1) istnieje opór przed synodem; a co gorsza, 2) przeżywamy głęboki kryzys Kościoła w naszej części świata.
Kontynuując powiedziała, że wychodzimy z Kościoła i nie dajemy świadectwa.
Dziesiąta osoba powiedziała, że przyszła z poczucia współodpowiedzialności. Klerykalizacja to nie zarzut dla kleru, ale też dla świeckich. Traktują oni kościół jak hipermarket. Ponadto wskazała na poczucie wstydu wynikającego z nieangażowania się w poważny sposób w traktowanie wiary. „Nie mam żadnych oczekiwań wobec spotkań synodalnych, ale traktuję to jako sesję autoterapeutyczną, bo jest okazją postawienia sobie zadania odpowiedzialności”. Wskazała też, że „młodzież jest wyczulona na rozjazd deklaracji z życiem codziennym”.
Szósta osoba dorzuciła, że niejednokrotnie świadectwo nie jest właściwe.
Jedenasta dodała, że czasem to jakaś hipokryzja.
Dziesiąta osoba zauważyła, że konsumpcjonizm ma wpływ na nieobecność młodych.
Dwunasta osoba spytała czy są socjologowie wśród księży? Powiedziała, że krzyż nie jest atrakcyjny, więc młodzi ludzie wybierają drugą, alternatywną stronę – „kolorowe chorągiewki”. Powiedziała: „Jak spojrzę na te karteczki [pytania przygotowane przez sekretariat generalny synodu.], to możemy dyskutować o ekumenizmie? Skoro anglikanie ostatnio przegłosowali, że nie ma piekła.” Podniosła temat, że może się za kilka lat okazać, że pojawią się trudne relacje między islamem, a katolikami. Teraz wydaje się, że to nie jest problem, ale wszystko może się zmienić.
Czwarta osoba powiedziała, że boli ją sprawa komunikacji w Kościele. Kościół żyje w przewadze mediów lewicowo-liberalnych, a media katolickie muszą być atrakcyjne.
Wskazała na problem „Integralności kleru”. Każdy upadek kapłana będzie nagłaśniany przez media. Jeśli kapłani nie będą najwyższej próby, to zawsze media to wyciągną. Boję się, żeby Kościół nie poszedł za światem, żeby się dostosowywał do czasów współczesnych. Młodzi oczekują, żeby Kościół był konsekwentny. Spytała „dlaczego Joe Biden przystępuje do Komunii, a popiera aborcję? Czy nie trzeba deklarować ekskomuniki?”
Jedenasta osoba spytała dlaczego cała parafia nie rzuca się na pomoc młodej kobiecie w ciąży, jeśli jej nie stać na utrzymanie i urodzenie i wychowanie dziecka, a z tego powodu chce przerwać ciążę?
Szósta osoba powiedziała, że konieczny jest powrót do pierwotnego chrześcijaństwa. Wymaga to bycia wzorem, tak by ludzie pytali o naszą wiarę. Czy zamiast tkwić w swoich parafiach, nie powinniśmy wyjść do innych? Poświęcić godzinę czasu dla innych? Robiąc takie rzeczy świadczymy o wierze. Powinno to wynikać z naszej wiary.
Trzynasta osoba wskazała na problem doświadczenia wspólnoty. Ciekawym byłoby zastanowienie się jak każdy z nas wyobraża sobie Kościół, w którym chciałby żyć.
Jedenasta osoba zaznaczyła, że warto byłoby wiedzieć, jakie wspólnoty działają u nas w parafii. Parafia jest jakimś strukturą terytorialną i w przeciwieństwie do struktur personalnych (tj. zakon) nie wybiera się jej, a w niej się żyje. Może warto byłoby poszerzyć świadomość tego jakie wspólnoty (charyzmaty) w naszej parafii się realizują. Może trzeba coś ruszyć.
Dziewiąta osoba podniosła, że może te wspólnoty są zamknięte i są to takie „bańki”. Może trzeba je jakoś bardziej rozruszać, żeby były bardziej zaangażowane w parafię. Ponadto wskazała, że może potrzeba jakiejś „Szkółki niedzielnej”.
Jedenasta osoba zaproponowała organizację „Kościoła ogrodu” – miejsca spotkań Kościoła po Mszy. Jakiegoś takiego miejsca integracji ludzi.
Pierwsza osoba odpowiedziała, że to proste rozwiązanie nie dotyczy nas, ponieważ fundamenty wspólnoty są niezdrowe, a taka propozycja leczy tylko objawy. Zaproponowała przyjrzenie się światu. Wskazała, że społeczeństwo jest bardzo spolaryzowane i ma to też aspekt polityczny. Kontynuując hipotetyczne rozważania powiedziała, że Kościół mógłby stanąć po jednej z tych stron politycznych (co może mogłoby być korzystne) lub łączyć te strony, tak jak robił to w czasach PRL-u. Zauważyła, że dziś Kościół w Polsce nie pełni tej roli łączenia ludzi i społeczeństwa. Co prawda pełni on funkcję charytatywną i opiekuńczą, ale nie z niej jest znany. Ton głównych dyskusji medialnych i społecznych dotyka światopoglądu. Przez to i Kościół staje się uczestnikiem dyskusji politycznej, która jest bezkompromisowa. Przez to stajemy się „oblężoną twierdzą i nie mamy o czym rozmawiać”.
Kontynuując pierwsza osoba zauważyła, że Kościół hierarchiczny w Polsce, wyraził zgodę na jego udział w ogólnopolskiej polityce. Należałoby oczekiwać jakiejś etyki w Kościele. Niech osoby, które zaniedbały odpowiednich reakcji – zrezygnują. Mamy społeczeństwo zróżnicowane i Kościół ingerując politycznie, wysyła sygnał, że ta druga część polityczna, która też należy do Kościoła jest jakaś gorsza.
Jedenasta osoba zgodziła się, że Kościół (w sensie hierarchicznym) nie powinien się w sprawy polityczne angażować – wyróżniać jednych, piętnować innych. Powinien je raczej ignorować.
Druga osoba zauważyła z niepokojem, że czasami w naszych wypowiedziach mówimy o Kościele jako o czymś zewnętrznym względem nas, ale to my jesteśmy Kościołem. Zaangażowanie polityczne wiernych – nie hierarchii – jest naturalne i zrozumiałe.
Czwarta osoba podniosła, że Kościół nie powinien stawiać się po stronach politycznych, ale stawać po stronie prawdy. Grzech nazywać grzechem. Mieć pasterzy, którzy prowadzą.
Ósma osoba powiedziała, że Kościół jest przyzwyczajony do tego, że ma duży wpływ na prawodawstwo. Wskazała, że na „marszu kobiet” wiele osób nie było za aborcją, a uważało, że prawo nie powinno być tak stanowione. Niejednokrotnie wrzucamy wszystkich do jednego worka, a nie zwracamy uwagi na szarości, które w świecie występują. Powiedziała, że jej zdaniem młodzież jest zgorszona kryciem pedofilii przez biskupów w Kościele.
Szósta osoba spytała czy chcemy dużej liczby ludzi, czy jakości wspólnot? Młoda osoba potrzebuje formacji. Przychodzi ona i potrzebuje przynależności do wspólnoty. Trzeba się zatroszczyć o taką przestrzeń dla młodych.
Dwunasta osoba powiedziała, że potrzebne są „lekcje religii dla dorosłych” – uniwersytet III wieku dla każdego.
Czwarta osoba wskazała, że niby ma 50 lat, ale dopiero teraz poznaje teologię.
Dwunasta osoba wracając do tematu pomagania potrzebującym powiedziała, że często nie pomagamy, bo łatwiej jest rzucić pieniądze niż poświęcić czas.
Szósta osoba potwierdziła, że brakuje nam czasu. Jednak przyjście do kogoś i porozmawianie jest ważne. Mówimy, że naszym marzeniem jest to, żeby parafię ożywić. Może co jakiś czas można byłoby powiedzieć, że jest tu i tu jakaś wspólnota, która się zajmuje tym i tym.
Druga osoba podsumowała swoje wrażenia ze spotkania. Powiedziała, że wstrząsnęło nią zdanie, że „my jako społeczeństwo nie zostaliśmy przygotowani do synodu”. Oznacza to dla niej, że mamy wrażenie, że nie jesteśmy gotowi do brania odpowiedzialności za Kościół, do przedstawiania swoich potrzeb, do zabierania głosu, do działania.
Zwróciła uwagę, że co jakiś czas w wypowiedziach wskazywano na brak odpowiedniego poziomu teologii, a to nie wiedza teologiczna jest najważniejsza. Ważna jest mistagogia sakramentalna, czyli osobiste spotkanie z Chrystusem, które to wiedza teologiczna uzupełnia i podnosi na wyższy poziom. Trzeba jednak zacząć od głębokiej relacji z Chrystusem, przeżywanej we wspólnocie. Ważne jest, żeby nie zatrzymywać się na poziome intelektualnym ośmiolatka, bo taki będzie też nasz poziom duchowy, ale też nie można popaść w drugą skrajność intelektualizmu pozbawionego wiary.
Na koniec zauważyła, że bardzo ważny był temat podjęty przez szóstą osobę: Caritas – miłości realizowanej w codzienności, która jest tak istotowym powołaniem w Kościele, że Kościół strzeże tego powołania w posłudze diakonów. W posłudze miłości względem ubogich i potrzebujących. Niestety diakonów jest bardzo mało w naszej diecezji i w Polsce. Ta posługa caritas jest prawdziwym naśladowaniem Chrystusa sługi i uczestnictwem w miłości Boga.
Obecny na spotkaniu X. Proboszcz podziękował za te zróżnicowane głosy i podkreślił wagę słuchania w Kościele.